Ks. Przemysław Góra
pochodzi z jednej z najstarszych parafii w województwie łódzkim – Tumu pod Łęczycą. Po ukończeniu łódzkiego seminarium został skierowany na studia do Rzymu, które ukończył doktoratem z prawa kanonicznego. Przez cztery lata pracował jako wikariusz w łódzkiej katedrze, zajmując się pracą z młodzieżą. Od września 2011 r. koordynuje pracę z młodymi jako przewodniczący Wydziału Duszpasterstwa Młodzieży Archidiecezji Łódzkiej. Jest też wykładowcą WSD w Łodzi -prawo kanoniczne; od 2016 kanonik honorowy kapituły Archikatedry w Łodzi.
Najwyższy ksiądz w Polsce rozpoczął kolędę u parafian w Łodzi
Autor: Ilona Jadczyk
2010-01-08, Aktualizacja: 2010-01-08 03:35 źródło: Express Ilustrowany
– Niech ksiądz natychmiast zejdzie ze stołka – zwrócił się do niego strażnik z gwardii papieskiej, kiedy w Bazylice św. Piotra w Rzymie, w otoczeniu biskupów i kardynałów, czekał na wejście Jana Pawła II.
– Ale ja stoję na ziemi – odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
203 cm wzrostu powodują, że nie sposób go nie zauważyć. Czarna sutanna zarzucona na szczupłe ciało jeszcze bardziej go wydłuża. I choć nie jest największym człowiekiem na świecie, nie ma wyższych od siebie wśród wszystkich księży archidiecezji łódzkiej. A do tego nazwisko Góra.
– Z moim wzrostem wiąże się wiele zabawnych historii – mówi ksiądz Przemysław Góra. – Przygody z tym związane zawsze staram się obracać w żart, bo wcale nie męczę się z tym, że jestem wysoki.
Najwyższy ksiądz do najwyższego kościoła
Ks. Przemek wbrew pozorom nie pochodzi z rodziny wielkoludów. Jego tata ma 180 cm wzrostu, a mama niewiele ponad 160 cm.
– W szkole podstawowej też nie byłem najwyższy – opowiada kapłan. – Wystrzeliłem do góry dopiero w wieku 18 – 19 lat.
Uważa, że wysoki wzrost raczej pomaga w życiu, niż przeszkadza.
– Ludzie się do mnie uśmiechają, rozpoznają mnie – mówi. – Czasem tylko zahaczę o coś głową. Kiedyś nawet podczas kolędy w jednym z domów o mało nie strąciłem żyrandola.
Ks. Przemysław jest kapłanem od 7 lat. Zaraz po święceniach wyjechał na studia do Rzymu. Tam zrobił doktorat z prawa kanonicznego. Po powrocie do Łodzi został wikariuszem w parafii archikatedralnej. Ksiądz arcybiskup żartował, że posyła najwyższego księdza do najwyższego kościoła…
Podczas studiów w Rzymie jego wzrost dziwił Włochów. Kiedy chodził ulicami, zaczepiali go i pytali, gdzie rosną tacy wysocy ludzie. Wiele razy spotykał się też z papieżem Janem Pawłem II.
– Kiedy klękałem przed Ojcem Świętym, klepał mnie po głowie i mówił z uśmiechem: „Rośnij duży” – opowiada kapłan.
Kiedy z kolei spotkał się z Benedyktem XVI, papież spojrzał na niego i powiedział: „To prawdziwa góra”.
– Z naszego wspólnego nazwiska żartował też ojciec Jan Góra, znany dominikanin, mówiąc: „Ponoć góra z górą się nie zejdzie, a my się zeszliśmy” – kontynuuje opowieść ks. Przemek.
Podczas studiów w łódzkim seminarium duchownym klerycy również dowcipkowali ze swojego najwyższego kolegi. Kiedyś zadedykowali mu pieśń kościelną, której jedna ze zwrotek rozpoczyna się od słów: „A człowiek, który bez miary”.
W seminarium miał też kłopoty z łóżkami. Wszystkie były dla niego za krótkie. Podstawiał sobie wtedy dwa krzesła i jakoś dawał radę. Teraz ma już łóżko robione na zamówienie. Jest długie na 240 cm.
Na zamówienie szyto również sutannę, do której doszytych jest aż 28 guzików.
– Kiedyś zwyczajowo wszyscy księża mieli po 33 guziki, więc niżsi, aby tyle zmieścić, doszywali sobie jeszcze kilka przy rękawach – tłumaczy kapłan. – U mnie spokojnie by się tyle zmieściło. Teraz takiego kłopotu nie ma, bo liczba guzików przy sutannie zależy od wzrostu.
– Na wszystkich patrzy z góry: na swojego proboszcza, biskupa, a nawet na papieża – żartuje wielu. I choć w archidiecezji łódzkiej, a pewnie i w całym kraju, nikt z kapłanów nie dorównuje mu wzrostem, spotkał kiedyś księdza wyższego od siebie. Miał 214 cm wzrostu i pochodził z Kongo.
– Faktycznie, czułem się trochę zagrożony, bo rzadko ktoś patrzy na mnie z góry – śmieje się ks. Przemek.
Młodzież najważniejsza
Oprócz posługiwania w katedrze, ks. Góra zajmuje się też pracą w sądzie biskupim. Jednak za najważniejsze swoje zadanie uważa formację młodzieży.
– W każdy piątek spotykamy się z młodymi ludźmi na wspólnej modlitwie i rozmowie – opowiada ks. Przemek. – Gramy na gitarze, śpiewamy, czasami oglądamy jakiś fajny film, rozmawiamy o życiu.
Temat młodzieży często pojawia się podczas rozmowy z ks. Przemkiem. Z młodymi ludźmi wyjeżdża na narty, na kajaki, chodzi po górach, zabiera ich na basen. Chętnym udziela lekcji języka włoskiego.
– Staram się poświęcać jak najwięcej czasu młodzieży – przyznaje kapłan. – Być z nimi, więcej słuchać, a mniej mówić. Dobrze, że młodzi zadają pytania, mają wątpliwości, czasami pretensje do kościoła i kapłanów, bo to znak, że ciągle szukają lepszego życia. Oni stawiają wysokie wymagania, dlatego trzeba piąć się w górę, nawet gdy ma się 203 centymetry wzrostu.
Ksiądz od cukierków
Ksiądz Przemek duchownym chciał zostać od dzieciństwa. Nie widział się w innej roli.
– Kiedyś zafascynował mnie kapłan, który chodząc po kolędzie, przynosił dzieciom cukierki – wspomina. – Teraz ja zawsze, kiedy odwiedzam parafian w domach, zabieram ze sobą słodycze dla najmłodszych. Niektórzy nazywają mnie nawet księdzem od cukierków.
Lubi fotografować, jeździć na nartach, grać na gitarze, słuchać muzyki. Ślinka mu cieknie, kiedy na stole pojawiają się naleśniki z serem. We Włoszech polubił też owoce morza i spaghetti.
– Ludzie chcą mieć przede wszystkim księdza, który będzie im bliski, prawdziwego, z powołania – mówi ks. Przemysław. – Dlatego staram się codziennie odkrywać w sobie to powołanie. Najważniejsze jednak to, by swoimi 203 centymetrami nie przysłonić Chrystusa, ale prowadzić do Niego.
Po ukończeniu łódzkiego seminarium został skierowany na studia do Rzymu( PUSC), które ukończył doktoratem z prawa kanonicznego