Studenci Uniwersytetu Nawarry w Pampelunie mają okazję do swoistego czasu modlitwy i kontemplacji poprzez uczestnictwo w tradycyjnej pielgrzymce z Pampeluny do Javier. Javier to miejsce urodzenia Św. Franciszka Ksawerego patrona Nawarry. Odbyła się ona w pierwszym tygodniu Wielkiego Postu. Relację z tego wydarzenia przygotował student I roku prawa kanonicznego ks. Piotr Szkudlarek.

Wspomnienie z Javeriady

Studia specjalistyczne kojarzą się nam z nauką, nie tylko intensywną co także pochłaniającą ogromną część czasu. Ale jasnym jest, że ten czas dzielony jest także na aktywności pogłębiające wiarę i sprzyjające jej praktykowaniu. Jednym z ciekawszych możliwości jakie daje diecezja Papeluna jest uczestniczenie w tradycyjnej pielgrzymce do Javier, miejsca narodzin św. Franciszka Ksawerego. Jednocześnie ten święty misjonarz jest patronem Navarry, terenu którego stolicą jest Pampeluna.

Tysiące wiernych uczestniczą w tej pielgrzymce, toteż także my księża z całego świata zdecydowaliśmy się wziąć udział w tym wydarzeniu. Z naszego domu Colegio Echalar II wybrało się siedmiu kapłanów: Jan z Białorusi, Chrystian z Meksyku, Januarius z Papui, Matias Zhan z Chin, Kingsley z Nigerii, Francisco z Angoli i piszący ten tekst z Polski, z innych domów również Zbigniew i Łukasz, by w ten sposób zaznaczyć także istotę Wielkiego Postu – zamyślenie i czyny pokutne.

Trzeba zaznaczyć, że doświadczenie pielgrzymowania w Hiszpanii znacznie różni się od tego co możemy spotkać w Polsce. Pątnicy idą samotnie, bądź w małych grupach przyjaciół czy rodziny, nie zaś jak w Polsce, gdzie formują się grupy z zespołem muzycznym i księdzem przewodnikiem. Z tej przyczyny droga do Javier jest w większości zamknięta dla ruchu samochodowego. Niekiedy tylko pątników pieszych mijają grupy rowerzystów, którzy także w ten sposób pielgrzymują do swojego patrona. Momentami wygląda to jak wielka rzeka ludzi ciągnąca od źródła do miejsca swojego spełnienia, odpoczynku i odnalezienia we wspólnocie.

Droga okazała się dość wymagająca. Po pierwsze przez odległość. Od naszego domu do zamku w Javer jest ok. 57 km. Po drugie także przez słońce. Nie przyzwyczajeni do klimatu Hiszpańskiego nie spodziewaliśmy się takiego słońca, które zwłaszcza nas Polaków nieco przyrumieniło. Niemniej trud zawsze jest wpisany w pielgrzymowanie, stąd ochoczo podjęliśmy te przeciwności. Wyruszyliśmy o godz. 5 rano, dotarliśmy, zależnie od tępa między 16 a 17. Tak by o 17 wspólnie uczestniczyć we Mszy świętej, której przewodniczył tutejszy biskup miejsca.

Czym jest dla nas to doświadczenie pielgrzymowania? Nade wszystko czasem rekolekcji. Krótkich, jednodniowych, ale intensywnych. Idąc, mimo że wśród tysięcy osób, można pozostać sam na sam z naszym przewodnikiem, którym jest Chrystus. Z modlitwą na ustach i intencjami w sercu. Dalej też, jest czasem poznawania siebie nawzajem. Nasza reprezentacja ze wszystkich kontynentów w tych trudnych warunkach zawęziła swoje więzy. W końcu także jest możliwością zgłębiania wyrazu wiary Hiszpanów.

Dla mnie studenta prawa kanonicznego był to także niezwykły dzień nauki. Nie z książek, ale z doświadczenia Kościoła żyjącego w innych warunkach ze sposobu przeżywania swojej wiary, uczestniczenia w sakramentach, w końcu także poznania pobożności Hiszpanów.

Furca.org