Okres wielkopostny jest przygotowaniem do Wielkanocy. Wchodzimy w „przepaść męki Chrystusa” („Gorzkie żale”), przybliżamy się do Jego krzyża, na którym oddał swoje życie za nasze grzechy, ażeby u kresu czterdziestodniowego postu przeżyć radość zmartwychwstania. Do przeżywania tej radości przygotowują nas poszczególne niedziele tego okresu.

W 20 rozdziale Księgi Wyjścia znajdujemy fragment o Dekalogu. Zawiera on wiele praw powszechnych w owych czasach. Wykroczenia przeciw tym prawom są traktowane nie tylko jako przestępstwo wobec bliźnich, ale pozostają zawsze w sprzeczności z przymierzem zawartym między Bogiem a człowiekiem. Słowa Dekalogu wzywają ludzi, aby całym swoim życiem oddawali cześć Bogu. Bóg jako nasz Stwórca jest Bogiem zazdrosnym, stąd tylko Jemu samemu możemy oddawać cześć. Może warto zatrzymać się przez chwilę nad jednym z przykazań, aby zobaczyć, na ile nasze oddawanie czci Bogu jest autentyczne: „Nie będziesz wzywał imienia Boga twego, Pana, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy” (Wj 20,7).

Zdarza się, że młodzi ludzie zadają niekiedy pytanie: Dlaczego sprawa Bożego imienia jest tak ważna, że musi je chronić aż jedno z przykazań Dekalogu? Odpowiedź wydaje się prosta: bo od samego początku historii zbawienia, a dokładniej, odkąd Bóg objawił imię Mojżeszowi, wyraża ono istotę Boga, Jego przymioty oraz rolę, jaką zobowiązał się pełnić wobec człowieka. Izraelici bali się wymawiać imię Jahwe z szacunku i lęku, będąc przekonani, że w ten sposób dotykają największej świętości. W biblijnym znaczeniu imię jest równoznaczne z osobą. Tę właśnie myśl mocno zaznacza w swoim posłannictwie Chrystus, gdy mówi: „Ojcze, objawiłem im imię Twoje” (J 12,28) oraz w Modlitwie Pańskiej: „Niech się święci imię Twoje” (Mt 6,9).

Wydaje się, że z biegiem czasu praktyka chrześcijańskiego życia zaczęła coraz bardziej spłycać wymogi drugiego przykazania i owo „nadaremno” stawało się jedynie przestrogą przed niepotrzebnym i lekceważącym wymawianiem świętego imienia. A przecież to stanowczo za mało. Jako chrześcijanie jesteśmy dziećmi Boga, odkupionymi przez Chrystusa, którego imię nosimy w swej nazwie. Zatem z dwojakiej racji przystoi nam świętość, do której wezwał nas Zbawiciel: „Świętymi bądźcie… Tak niech świeci światło wasze przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16). Wszystko to winno w nas rodzić troskę o świętość osobistą, abyśmy mogli godnie oddawać cześć naszemu Panu.

Wielki Post wzywa nas do nawrócenia, pojednania i pokuty. I chociaż to zadanie, jakim jest uznanie własnych słabości, ten wysiłek duchowy, jakim jest metanoia, niewątpliwie jest wielkim trudem, to jednak jest równocześnie wielką, może największą twórczością, jaką Ewangelia otwiera przed człowiekiem: tworzyć siebie na nowo! Tworzyć, przekształcać swoje życie według wymogów prawdy i miłości. Stawać się nowym stworzeniem w Chrystusie!

Furca.org