W okresie Wielkiego Postu, czasu głębokiego nawrócenia serca, Kościół zaprasza nas na drogę modlitwy, postu i jałmużny. Liturgia Słowa Środy Popielcowej przypomina nam o tych trzech uczynkach. O modlitwie z reguły mówi się dużo, jałmużna zaś raz po raz przybiera postać różnych akcji charytatywnych, także obecnych w Kościele. Post z kolei wydaje się być trochę zapomniany, tak jakby odstawiony na bok. A tak naprawdę może stać się wielką pomocą w procesie nawrócenia.

Post to nie tylko wstrzemięźliwość od pokarmów. Kiedy patrzymy na niego wyłącznie w ten sposób, to bardzo łatwo jest sprowadzić go do kuracji odchudzającej. Ma on jednak głęboki wymiar duchowy. Zresztą warto zauważyć, że nie musi wcale dotyczyć tylko ograniczenia ilości spożywanych pokarmów. Może polegać na odmówieniu sobie czegokolwiek, po prostu zrezygnowaniu „z siebie”, bo tak naprawdę ma prowadzić nas do wyrzeczenia się własnego egoizmu. Dlaczego akurat w ten sposób, poprzez ograniczanie korzystania z różnych „przyjemności”? Dlatego, że wtedy otwieramy się na inny wymiar naszego człowieczeństwa – na wymiar duchowy. Z pomocą przychodzą nam tutaj słowa Mojżesza z Księgi Powtórzonego Prawa: Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana (Pwt 8,3). Post ma nam więc zwrócić uwagę na to, że jesteśmy stworzeni nie tylko z ciała mającego swoje potrzeby, które zaspokajamy na różne sposoby. Przez to, że dzięki praktykowaniu postu pozwalamy swojemu ciału być może częściej niż zawsze odczuć głód (nie tylko ten pokarmowy) możemy zdać sobie sprawę z tego, że gdyby nie Bóg i Jego dobroć, to tak naprawdę nie moglibyśmy zaspokoić tych potrzeb, bo wszystko otrzymujemy z Jego ręki. Post więc pomaga nam odczuć głód Bożej obecności w nas samych, bo tylko Stwórca może w pełni zaspokoić potrzeby stworzenia. A my tak często próbujemy nasycić się tylko tym, co przemijające, pomijając to, co duchowe…

Kolejnym istotnym wymiarem postu jest możliwość, a nawet konieczność otwarcia się na drugiego człowieka. Nic nie daje umartwianie się i odmawianie sobie różnych rzeczy, jeśli te praktyki nie doprowadzą nas do wzrostu miłości względem bliźniego. W Księdze Izajasza znajdujemy fragment, który bardzo dobrze nam to obrazuje: „Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?” Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości. Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie – czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków? (Iz 58,3-7). Poszczenie wśród niezgody i braku przebaczenia zaprzeczałoby otwarciu się na Boga, którego przecież spotykamy także w drugim człowieku. Czasem większym trudem od podejmowania nie wiadomo jak wielkich cielesnych umartwień, ale też większym duchowym pożytkiem, będzie podanie ręki na zgodę, zainteresowanie się drugim człowiekiem, który żyje obok nas, a o którym może niewiele wiemy, przyjście z pomocą w potrzebie, ofiarowanie czasu czy zaproponowanie rozmowy.

Z omawianą praktyką duchową w pewien sposób łączy się też jałmużna. Czasem istota postu bywa nie do końca zrozumiana i okazuje się, że to, co w czasie Wielkiego Postu „zaoszczędziliśmy” odmawiając sobie czegoś, po zakończeniu tego czasu z radością przeznaczamy znowu na zaspokojenie swoich potrzeb. Widać wtedy, że tak naprawdę nie potrafiliśmy do końca z czegoś zrezygnować. Owoc naszych wyrzeczeń warto więc przeznaczyć dla dobra bliźniego. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: „Oto jestem!” (Iz 58,8-9)

Ks. Paweł Labuda

Furca.org