Część 1 wywiadu czytaj tutaj
Część 2 wywiadu czytaj tutaj
Niektórzy filozofowie sprzeciwiają się idei, że z natury rzeczy wynikają pewne obowiązki. Czy uzasadnione są argumenty przedstawiające prawo naturalne jako naturalistyczny fałsz?
Naturalistyczny fałsz to wyrażenie użyte przez Sidgwicka i przejęte potem przez brytyjskiego filozofa G.E. Moore’a dla zdyskwalifikowania teorii etycznych nadających konkretną treść słowu „dobry”. Już w XVIII wieku David Hume dokonał krytyki wcześniejszych teorii etycznych, przede wszystkim racjonalnych. Teorie te dotyczyły natury ludzkiej, mówiły na przykład, że natura ludzka jest racjonalna, i dochodziły do konkluzji, że należy postępować w określony sposób i przestrzegać prawa naturalnego. Hume nie bez ironii ripostował, że nie wiedział w jaki sposób przechodzi się od opisu jakie rzeczy są do stwierdzeń jakie być powinny.
Na pytanie czy prawo naturalne wytrzymuje zarzut o naturalistyczny fałsz, odpowiedź brzmi: tak. Raczej można by, analizując, znaleźć fałsz w „prawie Hume’a” i w samym „naturalistycznym fałszu”, zakładającym brak ciągłości pomiędzy faktami a obowiązkami. W rzeczywistości nie ma czystych faktów ani czystych obowiązków: zarówno „fakty” jak i „obowiązki” to wynik naszej abstrakcji na podstawie jakiejś rzeczywistości, którą postrzegamy jako wartościową. Ani sama rzeczywistość ani czyny człowieka nie występują jako czyste fakty pozbawione sensu, tak jak nie ma też czystych obowiązków lub wartości bez związku z rzeczami.
Wiele osób uważa, że tylko nauki ścisłe mogą poznać prawa naturalne. W takim wypadku etyka okazuje się zbędna lub musi się im podporządkować. Czy wiedza naukowa nie jest wystarczająca, aby postępować dobrze?
Prawo moralne naturalne to nie to samo co prawa naturalne nowoczesnej nauki. Nauki ścisłe to nie jedyne źródło poznania człowieka. Nauki ścisłe mogą nam dostarczyć wiedzy, która z kolei ma skutki praktyczne, ale same w sobie nie mają kompetencji normatywnych. Na przykład, żeby wiedzieć, że zabijanie jest złem nie potrzeba konsultować się z lekarzem. Jego wiedza jest decydująca dla stwierdzenia czyjejś śmierci. Jak wiadomo kryteria diagnozy śmierci uległy zmianie. Ale nie zmieniła się, bo nie może się zmienić, ocena moralna, że zabijanie istoty ludzkiej jest złem.
Nauki ścisłe nie są rodzajem wiedzy o charakterze normatywnym. Stają się nim, kiedy ich dane zostają włączone do toku rozumowania właściwego etyce. Rozumowanie etyczne owszem jest normatywne, chociaż jego wnioski tak często nie są przestrzegane. Widać tu różnicę pomiędzy prawem moralnym naturalnym a prawami naturalnymi, o których mówią nauki ścisłe. Prawa fizyczne mogą być formułowane tylko w oparciu o prawidłowości sprawdzalne empirycznie; do tego stopnia, że kiedy pojawi się wyjątek, nie można już mówić o „prawie” w ścisłym tego słowa znaczeniu. Prawa moralne natomiast często w praktyce są pogwałcane, ale nie powoduje to ich zaniku. Prawo grawitacji zostałoby poddane w wątpliwość lub jego pole działania zostałoby zawężone, gdybyśmy znaleźli jakiś przypadek, w którym ciało nie spada. Z kolei fakt, ze ludzie kradną nie powoduje, ze moralne prawo zakazujące kradzieży traci swoją ważność. Wynika to z faktu, że prawo moralne naturalne nie jest prawem, które odkrywamy w naturze lub jej zewnętrznie narzucamy, lecz jest prawem, które odkrywamy w naszym własnym rozumie.
Skąd zatem etyka czerpie swoją moc normatywną, z natury czy z rozumu?
Moc normatywna etyki wynika z rozumu, co nie oznacza, że natura nie ma w etyce nic do powiedzenia. Musimy tylko sprecyzować co rozumiemy przez naturę. Często rozumie się przez naturę sferę biologiczną. Nie mam nic naprzeciwko, aby to uznać z zastrzeżeniem, że nasza wiedza o życiu nie może ograniczać się do procesów przyczynowych (że dana seria aminokwasów, w danych okolicznościach, powoduje powstanie takiego a takiego białka, itd.), ale winna włączyć jeszcze odniesienie do ich znaczenia. Wiedza o życiu nie może ograniczać się do znajomości przyczyn, ale powinna nawiązywać do sensu procesów życiowych.
To ważne, ponieważ nawiązanie do sensu wprowadza nas na teren etyki. O to chodziło mi wcześniej, kiedy powiedziałam, ze rzeczywistość nie jest zbiorem czystych faktów bez wartości i sensu. Wydaje mi się też, że można powiedzieć, iż sens procesów życiowych polega na służbie życiu i to dobremu życiu bytów żyjących. Przywykliśmy do myślenia ewolucyjnego, które narzuca wyższość procesu nad substancją i w konsekwencji traktujemy gatunki jakby nie były niczym innym jak ogniwami niekończącego się łańcucha. A przecież każdy gatunek, każda forma, jest celem dla siebie samej. Tym bardziej odnosi się to do człowieka, który nie tylko jest celem dla samego siebie, ale – jak powiedział Kant – jest celem sam w sobie.
W jaki sposób można zharmonizować normatywne znaczenie prawa naturalnego z ludzkimi skłonnościami?
Rzeczywiście same skłonności nie wystarczą do kierowania tak złożonym zachowaniem, jakim jest zachowanie człowieka. Aby działać dobrze trzeba uporządkować nasze czyny i pragnienia, a do tego niezbędne jest zadawanie sobie pytania, dokąd wiodą nas nasze skłonności, zastanowienie się nad skutkami, przedmiotem działania. Wszystko to jest zadaniem rozumu. Podkreślam, że postępujemy tak w życiu codziennym, kiedy czując pociąg ku czemuś, analizujemy sytuację i w konsekwencji tej analizy akceptujemy to lub odsuwamy lub zatrzymujemy jako coś wartościowego, ale do zastosowania w późniejszym czasie. Powyższy proces wpisany wewnętrznie w podejmowanie decyzji, oznacza, że w naszym zachowaniu nie kierujemy się skłonnościami. Oznacza także, że nasze skłonności dostarczają nam materiału, na bazie którego określamy nasze cele i zamiary.
Jeśli się nie mylę postęp etnografii i antropologii społecznej uwypukla radykalną różnorodność form właściwych człowiekowi w historii i w różnych kulturach. Czy uważa Pani, że można dzisiaj nadal mówić o czymś „naturalnym”, niezmiennym dla wszystkich ludzi?
Twierdzenie, że człowiek ma swoją naturę nie znaczy, że nie podlega zmianom. To oczywiste, że natura ludzka występuje na różne sposoby, uwarunkowane nie tylko okolicznościami historycznymi, społecznymi i kulturalnymi, ale także osobistymi. Teoretycznie różnorodność wśród ludzi nie stanowi dla prawa naturalnego problemu – to różne sposoby wcielenia tych samych zasad. Jednak pewien rodzaj różnic w prawie naturalnym nie jest już wytłumaczalny różnorodnością wcielania tych samych zasad moralnych, lecz jest odejściem od nich. Nie zmienia to faktu, że istota praw moralnych polega na tym, iż – w odróżnieniu od praw fizycznych – nie zanikają, chociaż nie ma ich w praktyce życia
Z Aną Martą González rozmawiała Corina Dávalos
Prawo, którego najwięcej używamy i najbardziej demokratyczne ze wszystkich, to Prawo Naturalne, „Nuestro Tiempo”, marzec 2007