„Oby światło chrześcijańskiej nadziei dotarło do każdego człowieka, jako orędzie Bożej miłości skierowane do wszystkich! Niech Kościół będzie wiernym świadkiem tego orędzia na całym świecie!”
Rozpoczęciu roku liturgicznego towarzyszą dziś słowa papieża Franciszka z bulli ogłaszającej Rok Jubileuszowy „Pielgrzymi nadziei”. Każdy adwent jest czasem łaski, oczekiwania i rozbłyskującej nadziei. Jego celem jest w końcu przygotowanie do spotkania z Tym, który jest źródłem naszej nadziei: Jezusem Chrystusem. Tegoroczny adwent jest oczekiwaniem potrójnym. Jak co roku, według uświęconej tradycji wypatrujemy przyjścia Chrystusa w chwale na końcu czasów i zmierzamy do uroczystego obchodu kolejnej rocznicy Jego ziemskich narodzin. Trzeci wymiar jest niepowtarzalny: wielkimi krokami zbliżamy się do otwarcia przez Ojca Świętego drzwi świętych, symbolicznego gestu rozpoczynającego Święty Rok Jubileuszowy.
Chrześcijanie są ludźmi nadziei, która zawieść nie może. Gwarancją i źródłem jej spełnienia jest narodzenie Jezusa w betlejemskiej grocie. Dzięki tajemnicy wcielenia Syna Bożego przeżywamy czas łaski u Pana. Zapowiedź zapisana w Księdze Kapłańskiej: „oznajmijcie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców. Będzie to dla was jubileusz – każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci do swego rodu” (Kpł 25,10), weszła w fazę wypełnienia. Nie tylko zaczęła być realizowana, ale otrzymała właściwe dla historii zbawienia znaczenie: Syn Boży spełnił proroctwa stając się człowiekiem, aby człowiek mógł zjednoczyć się z Bogiem.
Jedną z przepowiedni słyszymy dziś w pierwszym czytaniu. Prorok Jeremiasz zapowiada: „W owych dniach Juda dostąpi zbawienia, a Jerozolima będzie trwać bezpiecznie. To zaś jest imię, którym ją będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością”. Wyrwanie z ucisku nieprzyjaciół, zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa oraz panowanie sprawiedliwości będą więc znakiem zbawienia. Czytając te słowa mogą nam jednak przed oczami migać urywki z bombardowania Bejrutu, Strefy Gazy, Hajfy, Kijowa lub ormiańskich miejscowości w Arcachu-Górskim Karabachu. Sami w Polsce odczuwamy niepewność jutra, powodowaną chwiejną sytuacją ekonomiczną i lękiem przed rozgrywającą się na naszej granicy próbą sił. Sam więc, wydawać by się mogło, zaprzeczam temu, co napisałem wyżej: Chrystus najwyraźniej wcale nie spełnił obietnic i wcale nie jest gwarantem ich realizacji.
Z podobnymi wątpliwościami chrześcijanie zmagają się od samego początku. Papież Franciszek podpowiada nam: „Św. Paweł jest wielkim realistą. (…) Dla Apostoła, ucisk i cierpienie są typowymi warunkami tych, którzy głoszą Ewangelię w kontekście niezrozumienia i prześladowań (por. 2 Kor 6, 3-10). Ale w takich sytuacjach, przez ciemność przebija się światło: odkrywamy, jak ewangelizacja podtrzymywana jest przez moc płynącą z krzyża i zmartwychwstania Chrystusa. A to prowadzi do rozwoju cnoty ściśle związanej z nadzieją: cierpliwości”.
Nasza nadzieja nie jest oderwana od rzeczywistości. Jesteśmy jej pewni, ponieważ w Chrystus oddał życie za daną nam obietnicę wiecznego życia. Jesteśmy przekonani o jej wypełnieniu, ponieważ poznaliśmy żyjących nią świętych. Trwamy w niej, ponieważ wiemy, Komu uwierzyliśmy. Jak uczył papież Benedykt XVI: „Tylko wielka nadzieja-pewność, że na przekór wszelkim niepowodzeniom moje życie osobiste oraz cała historia są pod opieką niezniszczalnej mocy Miłości, i dzięki niej i dla niej mają sens i wartość – tylko taka nadzieja może w tym przypadku dodać jeszcze odwagi, by działać i iść naprzód” (Spe salvi, 35).
Wkraczamy więc w adwent z brzmiącym w uszach wezwaniem: Żyjcie nadzieją! Papież Franciszek ogłaszając bullę otwierającą jubileusz, chciał, aby serce każdego człowieka zostało napełnione nadzieją. Idąc ku drzwiom świętym: nieważne, w Rzymie czy w jednej ze świątyń jubileuszowych w swojej diecezji, trzeba mieć świadomość, że w rzeczywistości idzie się ku innym Drzwiom: otwartemu Sercu Jezusa, które nas umiłowało. Źródłem naszego zbawienia jest nie papież, nie jeden czy drugi kandydat na prezydenta, nie ja sam dla siebie, ale Chrystus, który wzywa: „Przyjdźcie do mnie wszyscy” (Mt 11,28). A skoro już Ty, czytający/czytająca to, odważysz się pójść do Chrystusa po spełnienie nadziei, pamiętaj, że „nasza nadzieja zawsze jest również nadzieją dla innych; tylko wtedy jest ona prawdziwie nadzieją także dla mnie samego” (Benedykt XVI, SpS 48).
ks. Mateusz Szostak