Mowa o św. Janie Pawle II oczywiście! Jakże by nie można o nim napisać w tak szczególnym czasie? W roku 100 rocznicy jego urodzin. Oczywiście z racji wieku nie mam wielkich wspomnień z osobistych spotkań czy pielgrzymek papieskich. Są tylko mgliste zapiski w pamięci z jego pobytów w Polsce. Wspomnienie tej atmosfery przejęcia i radości w narodzie. Ale o wiele bardziej doświadczyłem osoby tego świętego papieża dzięki ludziom, którzy go kochali. Chcę się podzielić tym dobrem.

W bezpośrednim sąsiedztwie terenu nowego seminarium duchownego w Rzeszowie znajduje się działka, która jakby wcina się z rogu w przestrzeń kleryckiego światka. Na działce tej znajduje się domek z cegły z drzewami owocowymi i poletkiem, które co roku rodzi piękne warzywa. Mieszka tam sympatyczne starsze małżeństwo, z którym młodzi adepci filozofii i teologii mieli kontakt spacerując z różańcem po parkingu, kosząc trawę lub po prostu wychodząc na miasto. Pewnego razu, w ramach pielęgnowania zdrowych relacji sąsiedzkich oraz dzięki niezwykłej życzliwości domowników, udało mi się zagościć po drugiej stronie płotu. Gospodarz, z którym już miałem nieraz styczność, z nieukrywaną dumą pokazywał mi swoją rolę, a jego żona zaprosiła do wnętrza. Wśród obrazów, obrazków i obrazeczków zobaczyłem zdjęcie Jana Pawła II. Kobieta widząc moje zainteresowanie wzięła go do ręki i powiedziała ze łzami w oczach: A to jest nasz ukochany Jan Paweł II. Ile on się wycierpiał. Jak my go kochamy. Mniej więcej w taki sposób wyraziła gorące uczucie do papieża, które podzielało i podziela tak wielu ludzi, szczególnie cierpiących. Wiem, że i tej parze cierpienie nie było obce. Tym bardziej czuli ogromną więź z tym, który dał świadectwo przyjęcia krzyża i umierania. To jedno zdanie było tak spontaniczne i tak szczere, że zostało już w moim sercu na zawsze. Po tym krótkim, ale jak uroczym, spotkaniu pozostały mi dwie rzeczy: doświadczenie tego, jak święty pociąga do świętości oraz garść pestek z dyni, oczywiście z ich ogródka.

Jako teolog potrafię po trosze zobaczyć wpływ św. Jana Pawła II na Kościół i świat, ale nigdy nie doświadczyłem bardziej przekonywującego dowodu jego świętości. Łzy czystej miłości tych, którzy go przecież nigdy osobiście nie spotkali. Kiedy myślę o tym papieżu lub w ogóle o świętości, to pozornie nieznaczące wiele spotkanie, zawsze wraca mi przed oczy. I budzi pragnienie świętości. To mi wystarczy…

Ks. Piotr Staryszak

Furca.org