Wykład ks. dr Jana O’Dogherty absolwenta PUSC o formacji intelektualnej kapłanów wygłoszony w czasie konferencji księży Dziekanów diecezji Poznańskiej, w Kurii metropolitalnej Poznańskiej w auli im. Abpa A. Baraniaka. Obecny był Abp Gądecki i biskupi pomocniczy.

Potrzeba stałej formacji intelektualnej kapłanów

Ekscelencjo Księże Arcybiskupie, Księża Biskupi, drodzy bracia w kapłaństwie,

Kapłani, w naszych naukach do wiernych musimy starać się dotrzeć równocześnie do trzech głównych źródeł działalności człowieka: do rozumu, do woli i do serca. Dobre kazanie, dobra nauka to ta, która dociera i do rozumu, i do woli, i do serca. Według starej zasady: ut veritas instruat, moveat, placeat (żeby prawda oświeciła, poruszyła i cieszyła, pokrzepiła serce). Kiedy prawda dociera do rozumu poucza, przekonuje intelektualnie co do jakiegoś aspektu Ewangelii. Kiedy prawda dociera do woli powstają postanowienia pracy nad sobą i decyzje poprawy życiowej. Kiedy prawda dociera do serca, pokrzepia je, powoduje radość poznanej prawdy. Ideał właśnie na tym polega: by człowiek miał dobre racjonalne przekonania, dobrą wolę chętną do działania i dobre serce, które cieszy się czyniąc dobro.

Ale trzeba unikać, by nasze nauki dotarły tylko albo przeważnie do rozumu, lub tylko do woli, czy do serca. To może powodować trzy wypaczenia.

Gdyby nauka była skierowana przeważnie albo tylko do rozumu mogłaby spowodować religijność zbyt racjonalistyczną. W Europie były czasy racjonalizmu, ale raczej dawno temu. Natomiast kiedy człowiek rozumie dogłębnie dany temat, prawdopodobnie poprowadzi to jego wolę do śmiałych decyzji poprawy życia i taka osoba będzie miała uczuciową chęć – a nawet entuzjazm – działania w odpowiednim kierunku.

Gdyby nauka dotarła tylko do woli mogłaby spowodować religijność zbyt woluntarystyczną, z nadmiernym poczuciem obowiązku. Człowiek czuje się zobowiązany by spełnić obowiązki, których nie do końca rozumie. Tej postawie często towarzyszy frustracja, kiedy człowiek doświadcza, że pomimo swojej dobrej woli, nie wszystko wychodzi mu tak, jak by chciał. Woluntaryzm jest to postawa zwykle mało trwała i nie daje radości.

Gdyby nauka dotarła tylko albo przeważnie do serca mogłaby spowodować religijność zbyt opartą na uczuciach. Uczucia są bardzo ważne i wymagają wychowania; kiedy są pozytywne ogromnie ułatwiają nam życie, zachęcają do pracy. Natomiast religijność zbyt uczuciowa jest płytka i niebezpieczna, ponieważ uczucia nieraz są zmienne i prowadzą często do braku konsekwencji. Ważną rzeczą jest mieć dobre uczucia religijne, ale jeszcze ważniejszą mieć dobre przekonania religijne.

Z tych trzech możliwych wypaczeń (woluntaryzmu, uczuciowości religijnej i racjonalizmu religijnego) wydaje mi się, że w naszych obecny jest woluntaryzm, ale najbardziej niebezpieczne i najczęściej spotykane jest owa religijność zbyt oparta na uczuciach. Z tej postawy wynika, że niektórzy – szczególnie młodzi – mówią, że nie akceptują części nauczania Kościoła, ponieważ akurat tego „nie czują”; lub, że nie rozumieją, iż może być grzechem coś, co „im się podoba”; lub, że nie chodzą do Kościoła, bo „nie czują potrzeby tego”, itp. Może się mylę, ale mam rażenie, że czasami także nie brakuje kapłanów szukających form religijności opartych zbytnio na uczuciach.

Do tej zwięzłej analizy należy dodać, że obecnie – w przeciwieństwie do minionych czasów – prawie wszyscy młodzi studiują. I na skutek tego mają często krytyczny sposób myślenia, który chwytają na uczelniach. Czyli, tylko uważają za całkowicie pewne, za naukowe to, co można udowodnić racjonalnie, jakby chodziło o sprawdzanie w laboratorium. I skoro spraw religijnych nie da się sprawdzić w laboratorium, wnioskują, że pewność istnieje tylko w świecie nauk pozytywistycznych i sprawy religijne są jakby mało naukowe i niepewne, należą do świata wierzeń i opinii. To powoduje, że są osoby mające wyższe wykształcenie akademickie, które natomiast nie dbają oni o swoje dalsze kształcenie w sprawach wiary i faktycznie mają wielką ignorancję religijną. Benedykt XVI nazywał tę sytuację nieraz analfabetyzmem religijnym. Religijność uczuciowa plus hiperkrytycyzm jak widać to mieszanka wybuchowa.

Nie jest moim zamiarem zachęcać do żadnej radykalnej zmiany. Mało tego od kiedy jestem w Poznaniu – zaledwie od paru miesięcy – dużo się nauczyłem od waszego sposobu prowadzenia duszpasterstwa. Chodzi mi tylko o podkreślanie pewnych akcentów w naszej codziennej pracy z duszami w obecnej rzeczywistości.

Bardzo aktualne są słowa św. Jana Pawła II do studentów z Włoch: „Nie wystarczy być chrześcijaninem dzięki otrzymaniu chrztu lub dzięki warunkom historyczno-społecznym, w których się urodziło i żyje. Stopniowo, ze wzrostem w latach i w kulturze, powstają w świadomości nowe problemy i nowe wymagania jasności i pewności. (…) Jeśli nie jest się osobiście świadomym i nie ma się odpowiedniego zrozumienia tego, w co trzeba wierzyć i motywów tej wiary, to w pewnej chwili wszystko może fatalnie upaść i być wyrzucone precz” (Jan Paweł II 24.03.1979).

Ta sytuacja stanowi wyzwanie dla nas kapłanów. Mamy dbać o swoją stałą formację intelektualną i doktrynalną, by wychodzić naprzeciw oczekiwaniu pewności ze strony wiernych, szczególnie młodych. Pamiętamy słowa pożegnania św. Pawła z prezbiterami z Efezu. Starając się przekazać im krótko to, co najważniejsze, Apostoł powiedział: „Uważajcie na samych siebie i na całe stado” (Dz 20, 28). Pamiętamy również jego radę skierowaną do Tymoteusza: „uważaj na siebie i na naukę” (1 Tim 4,16). Interesująca jest kolejność treści tych zdań. Kapłan musi najpierw dbać o siebie, inaczej nie będzie mógł dbać o innych. Dbać o siebie – w tym kontekście – nie jest żadną formą egoizmu. Gdyby ksiądz nie dbał o stałe pogłębianie swojego życia duchowego i swojej formacji, nie miałby czego przekazywać innym. Nikt nie może dawać to, czego osobiście nie posiada.

Pan powierzył nam misję rybaków ludzi: i – tak samo jak ryby – ludzi należy chwytać za głowę (por. Droga 978), przez rozum, dając im argumenty przekonujące. Dzięki temu nie będą mówić tylko o „uczuciach religijnych”, lecz również i przede wszystkim o „przekonaniach religijnych”.

Kapłani nie mogą ciągle „żyć z rezerw” duchowych i doktrynalnych zdobytych w dawnych czasach, np. w Seminarium. Nasz świat szybko się zmienia i nie zawsze w dobrym kierunku. Jeśli mamy być światłością tego świata w obecnej i skomplikowanej sytuacji społecznej, mamy być dobrze przygotowani.

Daremne byłoby oczekiwanie światła Bożego, gdybyśmy zaniedbali normalne środki, na które liczy łaska Boża. Każdy lekarz, inżynier, architekt… chcąc być profesjonalistą w swoim fachu, ciągle czyta publikacje swojej specjalności, uczestniczy w szkoleniach, w konferencjach naukowych itd. Co byśmy myśleli o lekarzu, który nie zna ostatnich wynalazków w dziedzinie diagnostyki, nowych leków itd.? Z pewnością nie zwrócilibyśmy się do niego jako pacjenci. Podobnie, by mieć odpowiedzi na pytania i potrzeby naszych wiernych, każdy ksiądz musi ciągle aktualizować swoją wiedzę.

Dla przykładu chciałbym zwrócić uwagę na niektóre dziedziny szczególnie aktualne, w których widać potrzebę kształcenia samych siebie, by pomagać skutecznie innym.

relacja między wiarą i nauką: obecnie nierzadko na zajęciach akademickich, w licznych pismach i portalach internetowych, przekazuje się taką wizję świata, jakby wiara i nauka były nie do pogodzenia. Jakby pewność rządziła tylko w świecie naukowym i w religii tylko można było mieć różne opinie. Gorzej jeszcze kiedy – jak często się zdarza – niektórzy myślą, że wiara sprzeciwia się postępowi nauki, tak jak się stało w przypadku Galileo itp. To jest ewidentnie fałszywe, ale musimy to umieć przekonująco pokazać naszym wiernym.

problemy bioetyczne: są to zagadnienia szczególnie złożone i wymagające pewnej wiedzy fachowej, jak na przykład zapłodnienie in vitro lub problemy z orientację seksualną. I są to sytuacje, które spotykamy coraz częściej w konfesjonale.

nauka społeczna Kościoła: jest to ważna część Magisterium Kościoła, często mało znana przez wiernych. Znajomość nauki społecznej Kościoła wymaga od nas większego wysiłku niż inne aspekty Magisterium, ponieważ składa się bardziej z zasad niż ze sztywnych reguł automatycznego stosowania.

etyka zawodowa: to bardzo obszerna dziedzina wiedzy, która dotyczy właściwie wszystkich zawodów, i którą niełatwo ogarnąć. Wykroczenia przeciw etyce zawodowej mnożą się w naszych czasach i powstają nowe skomplikowane casusy współdziałaniu w złym, których nie można rozwiązać czysto intuicyjnie. Chodzi na przykład o farmaceutów, którzy sprzedają produkty wczesnoporonne; o przypadki korupcji, łapówkarstwa, fałszerstwa w dokumentach itd.

apologetyka: jest to szczególnie ważna dyscyplina teologiczna obecnie, ponieważ rośnie liczba agnostyków i ludzi żyjących w taki sposób, jakby Pana Boga nie było. Katechizm Kościoła Katolickiego nr 1849 określa grzech jako „wykroczenie przeciw rozumowi”. Skoro grzech sprzeciwia sie rozumowi oznacza to, że istnieją argumenty racjonalne, by pokazać piękno naszej wiary i błąd tego wszystkiego co się jej sprzeciwia. Ignorancja jest największym wrogiem Pana Boga, ale w naszych czasach jest nieraz ignorancja krytyczna. Wobec potrzeby pewności ze strony wiernych, mamy znaleźć, jako pasterze Kościoła, odpowiednie i przekonujące argumenty, i nawet używać również nowego języka atrakcyjnego dla odbiorców.

prawda o małżeństwie i rodzinie: różne trendy myślowe, jak ideologia gender i upadek obyczajów powodują, że sporo młodych ma trudność, by zrozumieć Boży plan o małżeństwie i rodzinie. Dlatego rośnie liczba rozwodów, młodych par żyjących razem bez ślubu, itd. To jest szczególnie ważna dziedzina w której mamy mówić prawdę i w odpowiedni sposób.

Naturalnie nie chodzi o to, by być specjalistami we wszystkich dziedzinach, co jest po prostu niemożliwe. Ale o to, by być w stanie rozeznać i rozwiązać najczęściej spotykane problemy. Trzeba mieć wystarczającą pokorę by czasami powiedzieć ludziom, że potrzebujemy czasu, do zastanowienia, skonsultowania się ze specjalistą, do czytania w literaturze fachowej.

A teraz, jak to wszystko zrealizować? Po pierwsze powiem coś, co może się wydawać truizmem. Formacja intelektualna stała wymaga czasu, wysiłku. Z jednej strony, każdy ksiądz powinien poświęcać odpowiedni czas lekturze duchowej, ale i również teologicznej. Nie powinno być tak, że większość czasu naszych lektur zajmują pisma lub portale polityczne lub czysto dziennikarskie, choć też trzeba być na bieżąco i wiedzieć, co się dzieje na świecie. Dobry lekarz czyta systematycznie, codziennie publikacje medyczne. Wobec tego czy my kapłani nie powinniśmy czytać codzienne dobrą teologię?

Św. Jan Paweł II, który dużo czytał i dał nam bardzo dobry przykład, również jeśli chodzi o formację intelektualną, przekazał nam cenną wskazówkę dot. lektur: „Zawsze miałem dylemat: Co czytać? Starałem się wybierać to, co najistotniejsze. Tyle rzeczy się publikuje. Nie wszystkie są wartościowe i pożyteczne. Trzeba umieć wybierać i radzić się, co czytać” (Wstańcie, chodźmy, s. 76).

Wśród tych najistotniejszych lektur, pierwsze miejsce zajmują dokumenty Magisterium Kościoła, zarówno papieskiego jak i biskupiego, które należy dobrze znać i rozumieć. Pozwólcie mi na jedną sugestię: dobrze by było, by w naszych kazaniach ukazały się często odniesienia do Katechizmu Kościoła Katolickiego lub do ostatnich dokumentów magisterialnych.

Stowarzyszenia kapłańskie odpowiednio zatwierdzone przez władzę kościelną, jak Stowarzyszenie Kapłańskie św. Krzyża – związane z Opus Dei –, mogą również odgrywać bardzo pozytywną rolę w tej formacji intelektualnej i doktrynalnej kapłanów1. Podobnie można powiedzieć o innych formacjach czy ruchach w Kościele, z których pomocy korzystają niektórzy kapłani.

1 Informację o rekolekcjach kapłańskich organizowanych przez Stowarzyszenie Kapłańskie Świętego Krzyża można znaleźć na stronie: https://dworek.org.pl/rekolekcje-dworek/rekolekcje/5-rekolekcje-dla-ksiezy-diecezjalnych

Furca.org