Jak prawdziwy turysta przechadzałem się krakowskim rynkiem głównym, zapatrzony w urbanistyczne arcydzieło. Mijam sukiennice i ulicą Bracką zbliżam się do kościoła ojców franciszkanów. Po drodze mimochodem słyszę rozmowę dwóch starszych kobiet: „A bój się Boga, pani kochana…”. Bać się Boga? Z tymi słowami wchodzę do bazyliki świętego z Asyżu. Ciemność kościoła wypełniają kolorowe smugi, szukając źródła tego światła staję przed arcydziełem-witrażem Stanisława Wyspiańskiego – w morzu kolorów potężna postać, ręce wzniesione we władczym geście, twarz wykrzywiona w surowym grymasie, jednym słowem powołuje do istnienia wszystko co jest – zdecydowanie można się przestraszyć – Bóg Ojciec.
Pismo Święte wielokrotnie mówi nam o postaciach pełnych bojaźni Pańskiej. Czyżby Pismo Święte kazało nam żyć w strachu?
Kiedy wczytamy się w historię pierwszego grzechu (Rdz 3) widzimy jak człowiek po grzechu reaguje na Bożą obecność: Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Człowiek, świadomy jest konsekwencji swojego upadku. Już wyobraził sobie jak postąpiłby ze zdrajcą i przez analogię patrzy na Boga – zostanę ukarany, zniszczony. Czy to się wydarzyło? Nie, Pan Bóg pełen jest miłosierdzia i tu rozpoczyna się historia człowieka, historia zbawienia, której najważniejsze wydarzenia zapowiada Pan: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę».
Chociaż Szatan chciał by kłamstwo o mściwym Bogu zatruło serce człowieka, Jezus przynosi nam prawdziwy obraz Ojca – Boga Miłosierdzia.
Bojaźń Pańska to chwała i chluba, wesele i korona radosnego uniesienia. Bojaźń Pańska zadowala serca, daje wesele, radość i długie życie. Temu, kto się Pana boi, dobrze będzie na końcu, a w dniu swej śmierci będzie błogosławiony. Początkiem mądrości jest bojaźń Pana, i dla tych, którzy są [Mu] wierni, wraz z nimi została stworzona w łonie matki. Założyła u ludzi fundament wieczny, a u ich potomstwa znajdzie zaufanie. (Syr 1, 11-15)
Bojaźń Pańska to wielki dar, w którym poznajemy Boga. Święta Teresa z Avila poucza nas że bojaźń Pańska to strach mimowolny, którego doznaje dusza w chwili, gdy Bóg raczy jej uczynić jaką łaskę nadzwyczajną, jest skutkiem czci głębokiej, jaką nas przenika zetknięcie się z duchem. Bojaźń to doświadczenie Mojżesza, który rozmawiał z Bogiem, Abrahama i wielu świętych, doświadczenie człowieka, który mimo swej słabości może rozmawiać ze Stwórcą. To może być także moje i twoje doświadczenie, gdy zapatrzymy się na Najświętszy Sakrament, gdy przyjmiemy Komunię Świętą, bo w tej Hostii skryty Bóg prawdziwy.
Jak nauczyć się bojaźni Pańskiej? Podpowiada nam św. Hilary: Zdobywa się ją przez zachowywanie przykazań, przez spełnianie dobrych uczynków w życiu niewinnym i przez poznanie prawdy. Bojaźń Boża zawiera się całkowicie w miłości i miłość doskonała stanowi pełnię tej bojaźni. A św. Ojciec Pio dodaje: Miłość i bojaźń musza iść razem. Bojaźń bez miłości staje się podłością. Miłość bez bojaźni to zarozumialstwo. Kiedy miłość istnieje bez bojaźni, jest nieostrożna i nie zna hamulców, nie patrzy dokąd zmierza, a potem potrzebne są inne środki.
Odgłos szeptanej modlitwy wyrywa mnie z zamyślenia. Idę za głosem, po prawej wchodzę do kaplicy Męki Pańskiej. Góra Kalwarii przekonuje nas najbardziej o Miłości: jesteś ukochanym dzieckiem Boga, który pragnie twojego dobra, nawet za cenę swojego życia. Czy można bać się kogoś kto kocha? Bać się powinniśmy, że możemy skrzywdzić kogoś kto tak kocha.
Prośmy o dar spotkania i Bożej bojaźni, uczyńmy swoją wielkopostną modlitwą psalm: Odwróć oblicze swe od moich grzechów i wymaż wszystkie moje przewinienia! Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc Ducha. (Ps 51, 11-12).
ks. Paweł Grzesiak