Podróżuję moim adwentowym pociągiem. Wjeżdżam już na kolejną, trzecią stację, która nazywa się: MOCNE POSTANOWIENIE POPRAWY. Podróżuję po moich adwentowych torach już od jakiegoś czasu… od 27 dni. Tej podróży towarzyszy z jednej strony nieprzyjemny, a z drugiej nieodłączny temat w moim życiu – grzech. To właśnie jego istnienie motywuj mnie, do podjęcia duchowej pracy nad sobą, do podjęcia duchowej walki z grzechem, do ruszenia przeciw niemu pod prąd. Bo właśnie on – grzech – sprawia, że przestaję właściwie działać. Ale tak naprawdę grzech nie jest tylko złem, które czynię, lecz to także odpuszczenie sobie czynienia dobra. Rozważając te pięć adwentowych stacji – warunków dobrej spowiedzi – trzeba mi pamiętać, że grzech to nie tylko złość, obojętność, zazdrość, drobne kłamstewka, które popełniał. Grzechem jest także to, że mogłem pomóc, a nie pomogłem. To, że mam talenty, a byłem zbyt leniwy, żeby je rozwijać.

Mocne postanowienie poprawy… W bardzo ważnej dla mnie książce, tzn. Katechizmie Kościoła Katolickiego, która wyjaśnia mi wiele kwestii wątpliwych, znalazłem takie stwierdzenie, które pokazuje mi, jak mocno ze sobą są powiązane dwa warunki dobrej spowiedzi: żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy. Wśród aktów penitenta, czyli osoby, która wyznaje swoje grzechy w sakramencie pokuty, żal za grzechy zajmuje pierwsze miejsce. Jest to ból duszy i znienawidzenie popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości… z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości.

Rozkładam ręce… zadanie niewykonalne… niegrzeszenie w przyszłości… to potrafi tylko Pan Bóg… nie jestem przecież Panem Bogiem… nie warto… poddaję się…
Jest to prawda, że jestem słaby, że jestem grzesznikiem i że wielokrotnie daję się zwieść szatanowi i wpadam w ten niekończący się wir grzechu… upadając jeden, drugi… któryś raz. Ale trzeba mi wrócić pamięcią do mojego początku. Zostałem stworzony z miłości moich rodziców, z miłości Pana Boga do mnie, abym tą miłość mógł im odwzajemnić i nieść ją również innym. Trzeba mi także przypomnieć sobie definicję grzechu, który nie jest tylko popełnieniem zła, ale utratą szansy uczynienia dobra.
Myślę, że właśnie w tym tkwi sedno mocnego postanowienia poprawy. Nie mogę tylko żyć z lękiem, że go przypadkiem nie popełnić. Muszę starać się go unikać, ale muszę także czynić przeciwwagę dla niego, czyli czynić dobro, czynić go coraz więcej. Bo tak naprawdę człowiek, który postanawia poprawę, chce zawsze wybierać dobro. Ten wybór musi być szczery. Nie może być tylko pustą deklaracją wobec spowiednika, wobec mnie, wobec Pana Boga. Gotowość do przemiany musi narodzić się w moim sercu. Wiem, że ta zmiana jest trudna, ale jest możliwa. Potrzeba mi wiele cierpliwości, czasu, zaufania sobie i Panu Bogu oraz pewności Bożym słowom, abym nie dał się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężał.

Panie Boże, który odnowiłeś mnie na podobieństwo swojego Syna, spraw, abym doznawszy Twojego miłosierdzia, świadczył wśród świata o Twojej miłości i potrafił nieść wszędzie dobro, przeciwstawiając się sile zła. Przyrzekam mój Boże, że uczynię wszystko, bym Cię już więcej nie zasmucał moimi grzechami, ale radował uczynionym dobrem. Duchu Święty dopomóż mi, bym zachował czystą duszę i unikał sposobności do grzechu. Amen.

ks. Łukasz Szymanowski
student Prawa Kanonicznego
Uniwersytet Nawarry w Pampelunie

Furca.org