Minął pierwszy tydzień Wielkiego Postu. Przebrzmiały już słowa ze Środy Popielcowej „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Warto zapytać, czy te słowa wywarły w każdym z nas zamierzony skutek. Czy podjąłem wysiłek nawrócenia?

Ks. Franciszek Blachnicki w jednej z katechez wprowadzających w Triduum Paschalne zwraca uwagę na liturgię słowa Wielkiego Tygodnia wskazując, że zawiera opis sytuacji, w których dokonuje się opowiedzenie za lub przeciw Jezusowi. Szczególnie wyraziście to opowiedzenie się widać w przypadku Judasza. W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus zwraca się do wszystkich uczniów „Jeden z Was mnie zdradzi”, po czym strwożeni pytają „Czy nie ja Panie?”. Nie są pewni. Wątpią. Ostatecznie pod krzyżem stanie tylko Jan.

Myślę, że nie tylko Wielki Tydzień, ale cały Wielki Post zwany także okresem Przygotowania Paschalnego jest czasem na opowiedzenie się za Jezusem – na nabranie pewności. Dokonuję aktu wyboru Chrystusa w moim życiu. Ale czy za tym aktem idą czyny? Czy w związku z tym wyborem potrafię być wierny wielkopostnym postanowieniom? Czy jestem zdolny do poświęcenia więcej czasu na modlitwę, patrząc na tego, który dla mnie nie wahał się poświęcić swojego życia? Czy jestem zdolny do wyrzeczeń dla Tego, który zrezygnował z królewskiej godności i dał się zawiesić na krzyżu jak złoczyńca? Czy chcę obdarowywać innych konkretnymi uczynkami miłości, skoro mój Pan, którego wybrałem obdarowuje mnie życiem wiecznym?

Chcielibyśmy odpowiedzieć twierdząco na wszystkie pytania. Zamiast udzielać odpowiedzi spójrzmy jednak na tydzień, który minął. Ile w nim było opowiedzenia się za Jezusem? W którym momencie? Ile było modlitwy, czuwania, postu, wyrzeczeń, jałmużny, uczynków miłości? Czy wołanie ze Środy Popielcowej zrobiło na mnie skuteczne wrażenie, czy tylko wzbudziło pobożne życzenia?

Kiedy ja spoglądam na te kilka dni widzę momenty lepsze i gorsze. Staram się jednak pamiętać, że to Chrystus wyznacza wielkopostny szlak. Codziennie przypominam sobie, że tylko dzięki niemu mogę robić naprzód kolejne kroki. Kiedy coś nie wychodzi tak „jakbym chciał” oddaję Jemu upadki z pewnością, że mnie z nich podniesie. Droga za Chrystusem do Droga Krzyżowa. Upadasz i wstajesz. Dopóki idziesz za nim ma Cię kto podnieść. Modlitwa, post i jałmużna to środki, które z jednej strony pomagają mi ustać na drodze, ale też są swego rodzaju deklaracją wobec Pana, że zależy mi na tym by iść za Nim. Skoro On się modlił, ja też chcę się modlić. Skoro On pościł, chcę Go naśladować. Skoro objawił światu Miłość, chcę i w tym mieć swój udział.

Może się w związku z powyższym zrodzić pewna wątpliwość. „Czyli w końcu mam działać ja, czy mam nic nie robić i 'pozwolić działać’ Panu Jezusowi?”. Otóż św. Augustyn powiedział kiedyś: „Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie ale ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga”. Św. Ignacy z Loyoli tę samą myśl wyraził w słowach: „Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła”. Te słowa przypominają nam, że Bóg oczekuje naszej współpracy i naszego wysiłku. Chce jednak także naszej świadomości, że to On jest w nas sprawcą chcenia i działania zgodnie z Jego wolą (Flp 2,13) i ostatecznie to On jest tym, który zbawia, a nie nasze uczynki (Ef 2,8). Potrzebujemy zatem zarówno głębokiej świadomości, że owoce naszej pokuty należą do Pana, który „daje wzrost” (1 Kor 3,6), jak również podejmowania ogromnego wysiłku na znak, że chcemy na poważnie pójść za Jezusem, wziąć krzyż i naśladować Go (Mk 8,34). W praktyce potrzeba nam konkretnego planu. Sprecyzowania: jak będę się modlił (rozmyślanie Pisma Świętego, tajemnic różańcowych, innej prawdy wiary?; o której godzinie/porze dnia?; ile czasu poświęcę?), jak będę pościł (z czego rezygnuję?, w jakim wymiarze?), jak zrealizuję jałmużnę (czy pomogę jakiejś instytucji, czy komuś osobiście? Ofiaruję pieniądze, a może czas, a może jeszcze coś potrzebniejszego?). Dalej potrzeba przypominania sobie o podjętych postanowieniach. Z drugiej strony natomiast nie może zabraknąć ciągłego zawierzenia Bogu i prośby o wierność, wytrwanie, korygowanie i prowadzenie. Pan Bóg ma swoje sposoby, żeby dotrzeć do nas. Kiedy otwieramy się w modlitwie na Jego działanie ze szczerym pragnieniem, zawsze możemy liczyć na to, że nie pozostanie obojętny na takie wołanie, przemówi w taki sposób, który rozpoznamy. Wielką pomocą może być rozmowa ze spowiednikiem na temat wielkopostnej drogi, albo z kapłanem, który nas duchowo prowadzi.

Łaska bazuje na naturze. Potrzeba więc zawsze podstawy naturalnej, którą na drodze wielkopostnej jest nasz wysiłek. W ten sposób przygotowujemy drogę Panu, aby mogła w naszym życiu zagościć Boża Łaska, abyśmy trwali na drodze, która prowadzi do zbawienia. W ten sposób opowiadamy się za Nim nie tylko słowem, ale i czynem. W ten sposób może się w nas dokonywać codzienne nawrócenie.

Do końca Wielkiego Postu pozostało mniej niż 40 dni, ale to ciągle dość dużo czasu. Nie zapominajmy, że jest to szczególny czas łaski. Podejmujmy wysiłek nawrócenia, do którego zostaliśmy wezwani w Środę Popielcową i módlmy się: Panie Jezu! Pomóż nam wiernie iść za Tobą, krzyż swój dźwigając, jak Ty go dźwigałeś, aby wypełnić wolę Twego Ojca, który Cię posłał (z hymnu z nieszporów w okresie Wielkiego Postu).

Ks. Piotr Żuber
Pampeluna, 08.03.2017

Furca.org