„Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” (2 Kor 6,3) – tymi słowami liturgia wprowadza nas w przeżywanie Wielkiego Postu. Zapewne jednak o wiele częściej patrzymy na niego zupełnie odwrotnie – jako na czas trudu, wyrzeczeń czy zakazów, które – w tym 40-dniowym okresie – stawiają przed nami praktyka Kościoła czy zwyczaje i o czym słyszymy w trakcie homilii czy rozważań wielkopostnych. Oba te pozornie sprzeczne ze sobą wyobrażenia o Wielkim Poście muszą być obecne w jego przeżywaniu. Tylko wtedy będzie miał on sens i przyniesie owoc w naszym życiu indywidualnym i wspólnotowym.

Co jest sensem i istotą w przeżywaniu Wielkiego Postu? To nawrócenie, które ma być powrotem albo – inaczej mówiąc – nawrotem człowieka do Boga. Papież Benedykt XVI w swojej ostatniej homilii na Środę Popielcową w 2013 roku mówił: „nawrócenie pochodzi z głębi naszych myśli i uczuć, leży u podstaw naszych decyzji, wyborów i działań, w geście całkowitej i radykalnej wolności”. Zatem nawrócenie angażuje całą osobę, nie jest jedynie dobrą wolą czy postanowieniem (choć bardzo często od tego się rozpoczyna), ale idzie o wiele dalej. Nawrócenie jest decyzją człowieka, która musi pociągać za sobą konkretne jego działanie.

Na drodze zmagania ze swoim grzechem – co jest istotą nawrócenia – nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Owo nawrócenie jest możliwe, gdyż – jak mówił Papież – „jest dziełem Boga i owocem wiary, jaką pokładamy w Jego miłosierdziu. Ów powrót do Boga staje się rzeczywistością konkretną w naszym życiu tylko wtedy, gdy łaska Pańska przenika do głębi naszej duszy i nią wstrząsa, udzielając nam mocy, by rozdzierać serce”.

Nawrócenie (albo dokładniej rzecz ujmując „nawracanie”) nie jest łatwe, ponieważ nie jest łatwo zmagać się z sobą samym, swoimi wadami, grzechami czy złymi przyzwyczajeniami. A właśnie to wszystko oddziela nas od Boga i zwraca przeciwko Niemu. Powrót do Boga w czasie Wielkiego Postu jest wymagający, bo – jak zaznaczył Benedykt XVI – „przechodzi przez krzyż, obejmuje nasze kroczenie za Chrystusem na tej drodze, która prowadzi na Kalwarię, zmierzając ku całkowitemu złożeniu siebie w darze”. To ofiara, w której własne „ja” oddajemy Bogu po to, aby żyć w pełni jako Jego dzieci, czyli zyskać coś o wiele większego. I właśnie to jest powodem, przez który widzimy w Wielkim Poście więcej trudności i ograniczeń, niż owoców, które ma on przynieść.

Od starożytności Kościół wskazuje na trzy podstawowe drogi wielkopostnego nawrócenia: modlitwę, post i jałmużnę. W Środę Popielcową, na progu czasu nawrócenia, przypomina nam o nich czytana tego dnia Ewangelia (Mt 6,1-6.16-18). Te praktyki pokutne nie są one od siebie odizolowane, wręcz przeciwnie, wzajemnie siebie potrzebują, aby stać się prawdziwą drogą nawrócenia. Nie są one łatwe, ponieważ wymagają od człowieka wyjścia poza swoją strefę komfortu, poza własne „ego” i dostrzeżenia Boga oraz bliźniego. Dlatego właśnie o wiele częściej patrzymy na Wielki Post, jako na czas trudów niż na „czas upragniony i dzień zbawienia”.

Co w moim życiu wymaga nawrócenia i przemiany? To pytanie mamy sobie postawić po to, aby w czasie wielkopostnej wędrówki nawrócić się i zwrócić na nowo ku Bogu. Papież Benedykt XVI podkreślił, że „jest to wędrowanie, w ramach którego trzeba się codziennie uczyć, jak coraz bardziej wychodzić z własnego egoizmu i zamknięcia się w sobie, aby uczynić przestrzeń dla Boga, który otwiera i przemienia serce.”

 

Ks. Mariusz Pielużek

Furca.org