Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Czas w Hiszpanii płynie bardzo prędko. Nie sposób opowiedzieć o wszystkich odkryciach, spotkaniach, odwiedzonych miejscach. Studiowanie w Hiszpanii to przecież nie tylko czytanie książek, ale również poznawanie kraju, ludzi, zwyczajów, odkrywanie piękna lokalnego Kościoła.
Czas, który prędko płynie, prowadzi nurt życia Kościoła ku Wigilii Paschalnej. Dzięki przygodzie bycia studentem miałem możliwość uczestniczenia w obchodach Wielkiego Tygodnia w Sewilli. Wśród nich wyjątkowe miejsce zajmują słynne procesje.
Całe miasto żyje tymi procesjami. Przez cały rok Wielki Tydzień jest na językach wszystkich mieszkańców. Przygotowania, chociaż żmudne i długotrwałe, są pełne zapału. Te obchody są ich prawdziwą dumą. Muszę przyznać, że mają powód do chluby.
Każdy znajdzie dla siebie formę zaangażowania. W samej Sewilli istniej kilkadziesiąt Bractw o swoistej charakterystyce. Każde zrzesza tysiące ludzi: Costaleros noszących ogromne Pasos, czyli sceny ze świętymi figurami (każdy z nich dźwiga na swoich ramionach kilkadziesiąt kilogramów), Nazarenos – pokutników – w długich spiczastych kapturach kryjących tożsamość pokutników, nieraz idących boso, z krzyżem na ramionach lub ciężką świecą w dłoni, muzyków, obsługę techniczną… Długie godziny procesji w trzydziestostopniowym upale lub środku nocy są prawdziwym czynem pokutnym. Niektóre procesje idą w całkowitej ciszy. Inne ogłaszają swoje przejście orkiestrą dętą i donośnymi bębnami.
Bycie członkiem Bractwa należy do tradycji rodzinnych. Duszpasterstwo w Sewilli w dużej mierze skupia się wokół tychże bractw. To one tworzą i konsolidują lokalną wspólnotę. Dają poczucie tożsamości. Każdy ma „swoją” figurę do której czuje szczególne nabożeństwo lub sentyment. Chrystus El Gran Poder i Matka Boża Macarena, są chyba najsłynniejszymi. Poruszający był widok twarzy zalanych łzami albo pogrążonych w medytacji. Nie jest niczym dziwnym że ludzie wypowiadają się o figurach jak o żywych istotach z którymi żyją w zażyłości, że dzieci po skończonej procesji nie chcą nawet słyszeć o przebraniu się w strój codzienny i śpią w szatach pokutnika. Podczas gdy dzieci w Polsce kolekcjonują karty z piłkarzami, dzieci południa Hiszpanii bawią się kartami z Nazarenos,
Zarówno upały jak i gorący temperament śródziemnomorski sprawiają, że mieszkańcy miasta i nieprzeliczone rzesze turystów spędzają długie godziny na rozmowach przy orzeźwiającym napoju. Zgiełk miesza się tu ze skupieniem, radosny nastrój spotkań z powagą pokuty. Po długim oczekiwaniu na przejście procesji, skupionym przyglądaniu się figurze Chrystusa i Jego Matki, po wysłuchaniu przejmującej lamentacji odśpiewanej z balkonu kamienicy, można odnowić siły w barze, których tutaj niemało. Niech nikt nie myśli jednak, że jest to rażące pomieszanie sacrum z profanum. Nawet takie miejsca posiadają wystrój skupiony wokół wielkotygodniowych wydarzeń.
Pobożność ludowa skupiona wokół wielkiego tygodnia jest ogromnym potencjałem Kościoła w Sewilli. Niemniej starannie przygotowuje się Święta Liturgię, chociaż – niestety – jej uczestników jest znacznie mniej. W Wielki Wtorek przeogromna, majestatyczna gotycko-renesansowa katedra rozbrzmiewa śpiewem kapłanów zgormadzonych na Mszy Krzyżma. Celebrowanie Mszy Świętej z prezbiterium całej diecezji dało mi żywe poczucie więzi i jedności Katolickiego Kościoła.
W ciągu zaledwie kilku dni mogłem pooddychać niesamowitą atmosferą południowej części Hiszpanii. Jak Bóg pozwoli jeszcze kiedyś zawitać w te strony, mam nadzieję uczestniczyć również w procesjach, które odbywają się w mniejszych miejscowościach, a które – według opowieści naszych przyjaciół Hiszpanów – mają swoje osobliwe tradycje.
relację z SEMANA SANTA przygotował ks. Zbigniew Sapiejewski
student teologii na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie