Piąty warunek dobrego przeżycia sakramentu pokuty – zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu zawsze wydawał mi się jakoś sztucznie doczepiony do pozostałych czterech. Kiedy wymieniałem go w czasie egzaminów z katechizmu przed pierwszą komunią i bierzmowaniem, to odbywało się to resztką oddechu, już od niechcenia, bo przecież skończyło się najważniejsze: szczera spowiedź. Trzy pierwsze warunki wydawały się wchodzeniem na szczyt, którym jest wyznanie grzechów w konfesjonale. Piąty jawił się jako gwałtowny spadek z tej góry, na którą trzeba było mozolnie wchodzić. Tak jakby była w tym jakaś pretensja: przecież wyznałem swoje grzechy, upokorzyłem się, czego ten Kościół więcej ode mnie chce? To tak, jakby po skończonym maratonie ktoś do mnie podszedł i powiedział: „Wiesz co, fajnie że ci się udało, ale żeby dostać medal musisz przebiec jeszcze dodatkowe dziesięć kilometrów”.
Wiele czasu zajęło mi, aby zrozumieć jak bardzo ważny jest ten piąty warunek. Myślę, że moje zagubienie wynikało z emocji, jakie przeżywa się w czasie spowiedzi – najpierw stresu połączonego z lekkim strachem, a później niesamowitej ulgi i lekkości. Wszystko po tym wydawało się nieważne. Przełomem było zrozumienie, że grzech ma skutki społeczne, wpływa negatywnie na międzyludzkie relacje. Najpierw dostrzegłem to w skali makro. Na przykład nieszanowanie środowiska naturalnego przez pojedynczych ludzi, a także przez wielkie korporacje i fabryki, spowodowało globalne ocieplenie. Później dostrzegłem, ze każdy mój grzech wpływa jakoś na to, co dzieje się dookoła mnie, że psuje moje relacje ze znajomymi, niszczy miłość do innych i samego siebie.
Pytanie brzmi jednak: jak zrobić te zadośćuczynienie? Czasami jest łatwo na to wpaść, choć o wiele trudniej wykonać, gdyż często wiąże się ono ze swego rodzaju upokorzeniem: ukradłem coś – należy to oddać lub zrekompensować to w inny sposób; pokłóciłem się z kimś – powinienem zrobić wszystko, aby doszło do pojednania, zdobyć się na przebaczenie. Jednak czasami nie jest to takie proste. Jak zadośćuczynić zdradę, grzech aborcji, narkomanii, alkoholizmu lub wiele innych grzechów, które popełnialiśmy w życiu i nie mamy pojęcia, jak możemy naprawić wyrządzone zło. Tu właśnie swoją rolę ma do spełnienia kapłan. Nie bójmy się na spowiedzi spytać go o radę w tym, jak możemy zadośćuczynić za nasz grzech. Myślę, że dzięki swojemu doświadczeniu będzie potrafił pomóc w większości przypadków.
Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu wydaje się najtrudniejszym warunkiem dobrego sakramentu pojednania. Wymaga bowiem przyznania się, że to, co zepsułem przez swój grzech, należy naprawić, że czasami trzeba dużo poświęcić, okazać wielką pokorę, uzewnętrznić swoją grzeszność. Pamiętajmy w czasie spowiedzi o tym warunku. Zobaczymy, że dzięki niemu o wiele łatwiej będzie nam trwale się nawracać i nie wracać do popełnianych wcześniej grzechów.
ks. Krzysztof Patejuk
student Prawa Kanonicznego
Uniwersytet Nawarry w Pampelunie