W Środę Popielcową wspólnota Kościoła zaprasza do tego, aby wraz z przyjęciem symbolicznego gestu posypania naszych głów popiołem, zastanowić się kolejny raz nad istotą czterdziestu dni, które właśnie przeżywamy. Zatrzymując się przez chwilę nad wymową obrzędu posypywania głów popiołem, należy przyznać, że w dzisiejszych realiach życia – w epoce wychowywania i kształcenia liderów – nie jest łatwo człowiekowi stanąć w pokorze wobec Stwórcy, świata i samego siebie, a tym bardzie uznać, że jest się prochem. W minioną środę usłyszeliśmy następujące słowa: Pamiętaj człowiecze, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz oraz Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Chrześcijanin winien być świadomy znaczenia powyższych słów, jak i sprawowanego obrzędu, to znaczy zaproszenia do czynienia pokuty i nawracania się. Popiół winien nam uświadamiać, że wszystko to, co nas otacza – rzeczy materialne i doczesne przemijają, a tylko Pan Bóg jest wieczny. Zostaliśmy obdarowali nieśmiertelną duszą. Nadto Pan Bóg obiecał nam wieczną szczęśliwość w niebie. Ten czas czterdziestu dni ma służyć przypomnieniu podstawowych prawd nie tylko naszej wierze, ale przede wszystkim ma nam uświadomić kim jesteśmy i czym zostaliśmy obdarowani tak, abyśmy nie zatracili nieśmiertelnej duszy ani obietnicy radości życia wiecznego w niebie.

Od czasów dzieciństwa byliśmy formowani przez duszpasterzy, katechetów, rodziców do tego, aby w czasie Wielkiego Postu podejmować różne formy wyrzeczenia. W czytaniach mszalnych liturgii Środy Popielcowej kolejny raz wsłuchiwaliśmy się we fragment Ewangelii przypominający nam trzy uczynki pokutne, kojarzone z Wielkim Postem, a więc: modlitwę, post i jałmużnę. Najczęściej wielkopostne wyrzeczenie utożsamiamy z narzuceniem sobie pewnych ograniczeń w korzystaniu z posiadanych dóbr lub pozbyciem się jakichś złych nawyków. Człowiek motywowany taką postawą rezygnuje w tym czasie m. in. ze słodyczy, napojów alkoholowych, palenia papierosów, ale są i tacy, którzy pragną stawić czoła jakiemuś poważniejszemu wyzwaniu. Dlaczego? Wierzą bowiem, że warto, a nawet, że należy „coś” ze sobą zrobić.

Czemu mają służyć wielkopostne praktyki? Czy dzięki nim poczuję się lepiej? Czy spełnię religijne zobowiązanie i w ten sposób uzyskam przychylność i błogosławieństwo Pana Boga? Komu chcę coś udowodnić? Te i wiele innych pytań może rodzić się w nas w tym wielkopostnymi czasie. Z jednej strony nasze wielkopostne zmaganie może być czymś powierzchownym prowadzącym do tego, że będzie to wyłącznie „krótkoterminowy trening”, który w rezultacie doprowadzi do sytuacji, kiedy spróbuję „jakoś” być wierny obranemu postanowieniu i  przetrwam tylko do Wielkanocy. Z drugiej zaś strony, wielkopostne postanowienie może prowadzić do czegoś znacznie głębszego i może stać się istotnym etapem mojego życia.

opracował ks. Łukasz Szymanowski

Furca.org